🏉 Mój Syn Jest Nękany Przez Kolegów
Był nękany przez kolegów. 15-letni Bartek Palosz, Polak mieszkający od 4. roku życia w USA, popełnił samobójstwo.
Po pomoc rodzina uzależnionego może zgłosić się również do gminnych lub miejskich komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, które działają w każdej gminie. W gestii komisji jest między innymi rozpoczęcie procedury nałożenia na uzależnionego obowiązku poddania się leczeniu – przymusowej terapii.
– Mój syn nie oddycha i nie wiem, co robić – mówił przerażony mężczyzna. Policjant przekazał słuchawkę mł. asp. Karolowi Schwarzlose. – Wszyscy policjanci regularnie przechodzą szkolenia z ratownictwa, jednak funkcjonariusze z ruchu drogowego, z racji specyfiki służby, mają je częściej – wyjaśnia nam st. asp. Sławomir
Paulla opowiedziała o tym, z jaką agresją rówieśników mierzy się jej syn w szkole. Artystka zdecydowała się opowiedzieć o problemach dziecka, gdyż uważa, że po lockdownie agresja w
Dlaczego mój syn jest gejem? Nikt dotychczas nie był na tyle mądry, aby wskazać przyczyny kształtowania się orientacji seksualnej u ludzi. W zdecydowanej większości przypadków wskazuje się tutaj na predyspozycje genetyczne i uwarunkowania rozwoju mózgu już w czasie, kiedy Twój syn był płodem znajdującym się brzuszku Twojej żony.
Dzisiaj jest mój najmniej ulubiony dzień tygodnia. Jest to środa. Zawsze w środę mam dużo lekcji i zajęcia dodatkowe. Zdarzyło się dzisiaj kilka ciekawych i nieciekawych rzeczy. Dzisiaj miałem kartkówkę z angielskiego. Sądzę, że dostanę z niej szóstkę. Ale miałem również sprawdzian z lektur z języka polskiego.
Jest jeszcze telefon 0-801-763-633. Pod tym numerem znajdziesz informację, gdzie Ty znajdziesz pomoc, bo to Ty jej potrzebujesz, nie Twój syn, bo jeśli on akceptuje swoją orientację, to nie musi korzystać z pomocy psychologicznej. I jeszcze jedna informacja: Numer (0-22) 628.52.22.
Siedmiolatek odrzucony przez kolegów. Dzień Dobry, jestem mamą siedmiolatka. Od miesiąca syn nie chce chodzić do szkoły. Dotychczas nie wiedziałam co jest tego powodem. Lecz niedawno doszło do ostrej wymiany zdań z mamą kolegi z tej samej klasy z którą od roku się przyjaźniłam, ponieważ syn koleżanki dosłownie DRĘCZY SYNA i
Paulla (42 l.) przy okazji promocji najnowszego singla "Ostatnia noc" zdradziła nam, że jej syn po lockdownie mierzy się w szkole z potworną agresją rówieśników. Syn Paulli nękany w szkole.
Nasz 7-letni syn, Mikołaj, jest niezwykle wrażliwym chłopcem. Wszystkim się bardzo przejmuje, wszystko bierze do siebie. Dokładnie analizuje, rozpatruje, rozmyśla. Bardzo kochałem jego mamę, przez kilka lat byliśmy bardzo szczęśliwi. Mam wrażanie, że czar prysł w momencie, w którym zostaliśmy rodzicami.
Jeśli poproszę o ułaskawienie, to przyznam, że mój syn jest winny, że jest wrogiem tego państwa. Ale nie jest tak. Andrzej jest obywatelem Białorusi, mieszka tu, szanuje ludzi, którzy tu mieszkają. Na tej ziemi żyją obok siebie Białorusini, Żydzi, Rosjanie. I bzdurą jest oskarżanie Andrzeja o podżeganie do nienawiści na tle
Nie mam pojęcia, co tu jest grane, syn jest naprawdę sympatycznym nastolatkiem, wolontariuszem, dobrym uczniem. Iakov Filimonov / Shutterstock Mój syn cierpi na syndrom paryski!
jo3X2L6. Odpowiedzi Deveeer odpowiedział(a) o 15:18 Pamiętam że to było chyba w czwartej albo piątej klasie... mnie zaczepiał pewien tym jak dość niemiło potraktował mój plecak wkurzyłem się dość wróciłem do domu zabrałem ojcu z jego torby z narzędziami klucz bodajże dnia, przed szkołą gdy szedł w moją stronę wyjąłem klucz zza przechodzi obok trącając mnie ale nie tym razem ^^Obszedł mnie i miałem kolegów z klasy i przepędźcie może się ty nie zrobiłeś czegoś czym mogłeś ich rozzłościć? Hmm..zacznijmy od tego ile masz lat :) Powiedz rodzicom, wychowawczyni lub dyrektorowi . blocked odpowiedział(a) o 15:03 powiedz to komus naj lepiej rodzicom a jesli nie to nauczycielowi lub szkolnemu pedagogowi to komus powiedziec Pamietaj ze nie możesz sie nich bać, nie możesz przed nimi uciekac bo wtedy pomyslą, że maja nad tobą władzę. mnie jak nękał taki jeden chłopak bo nie chciałam z nim chodzić, to zaczełam drzeć się na cały głos w szkole, że oni mnie biją i wgl. i następnego dnia przyszedł z kwiatami i z przeprosinami bo dyrektor jemu kazał i jeszcze miał przeprosić mnie i dać mi kwiaty przy całej klasie :D ale był ubaw :P ann ♥ odpowiedział(a) o 17:11 Pewnego wieczora o godzinie Ania K. weszła na poszła do wróciła przed komputer na ekranie był napis dnia wpadła pod to przeczytałeś "Gunumambapas" ciąży na tobie ją zdjąć musisz wysłać tą wiadomość do 15 pytań. FireBox odpowiedział(a) o 19:33 Od razu idź z tym do dyrektora! Nie możesz mu też pokazywać że się ich boisz! Tacy ludzie to tylko hamy prostacy i głąby... znam to takim lepiej zniknąć bo to sie będzie nakręcać będą cie coraz bardziej nękać hmm. przykra sprawa. pogadaj z nauczycielami. tak wiem. mozesz wyjsc na frajera ale nie masz innego wyjscia. pogdaja z rodzicami i moze niech oni pojda do szkoly i porozmawiaja z dyrektorem lub wychowawca. trzymam kciuki. bedzie ok ;) Powiedz mamie i zgłoś to dyrektorowi i zgłoś to na policję... EKSPERT∆=b²-4ac odpowiedział(a) o 15:04 Powiedz dla wychowawcy, a jak nic z tym nie zrobi to dla rodziców i niech oni z dyrektorem gadają, ogólnie to jest karalne, jeżeli spróbują Ci coś zrobić to masz prawo iść z tym na policję. Źle zrobiłeś, że walnąłeś kogoś, bo teraz to oni mogą powiedzieć, że to Ty zacząłeś, mają powód, żeby się zemścić. To nie jest tak, że walniesz jednego, a reszta ucieknie, nie wierz w to :P Na pewno mają jakiś powód. Zwierz się najlepszemu przyjacielowi, albo choćby rodzicom. Powiedz jaka jest sytuacja, co Ci robią i co masz dalej zrobić...Możesz porozmawiać również z wychowawcą Twojej klasy...U mnie w klasie było podobnie, tylko chłopaki podkładali nam nogi i nas kopali... Rozwiązaliśmy ten temat na godzinie wychowawczej... Teraz już nam nic nie robią, więc nie bój się. ! Porozmawiaj z kimś i wyjaśnij ten problem. Powiedz przede wszystkim rodzicom :) dobra rada :) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Stanisław B. z Limanowej nęka sąsiadów od lat. Do niedawna nie było na niego mocnych - mimo, że miał na koncie kilkadziesiąt tysięcy złotych, sędziowie zwalniali go z kosztów postępowania i przyznawali adwokata z urzędu. To spowodowało, że w sądach toczyło się co najmniej tysiąc postępowań z jego udziałem. Nikt nie brał pod uwagę, że B. osiem razy był skazywany za fałszywe zeznania i nęka dziecko, bo zostawiło rower na klatce schodowejTeraz sąsiedzi przystąpili do kontrataku. Czy ich sytuacja się zmieni? - Mam taką nadzieję, choć na razie ostrożną - mówi Janusz Jurowicz z Limanowej. To on złożył w limanowskiej prokuraturze zawiadomienie o nękaniu swojej rodziny przez pana B. Załączył do niego opis 16 spraw: B. zawiadamiał policję - a to, że Jurowicz głośno trzaskał drzwiami, a to, że groził mu śmiercią, a to, że posiadał broń bez zezwolenia. - Najbardziej jednak obrzydliwe były zawiadomienia dotyczące naszej rodziny, wystąpienie o odebranie nam praw rodzicielskich w związku z tym, że źle traktuję swoje dzieci oraz zawiadomienie o tym, że rzekomo molestowałem jednego z podopiecznych w izbie wytrzeźwień - mówi Jurowicz. Mężczyzna podkreśla również, że nękany przez Stanisława B. jest jego syn. - W 2011 r. B. złożył zawiadomienie, że mój syn dopuścił się ciężkiego uszkodzenia ciała, a ostatnio - że stawiając źle rower na klatce, naraża sąsiada na to, że spadnie i się zabije - dodaje Jurowicz. O tym ostatnim, bulwersującym postępowaniu pisaliśmy na naszej stronie. W jego ramach 13-letni chłopak był wzywany na komisariat. W piśmie z policji był zakwalifikowany jako "podejrzany o popełnienie przestępstwa z art. 191 Kk", czyli polegającego na zmuszeniu kogoś przemocą lub groźbą do określonego zachowania. Policjanci, po artykułach w "GK" i odmowie rodziców przyprowadzenia dziecka na przesłuchanie, odstąpili od było zdziwienie Jurowicza, gdy 4 września dostał odpowiedź prok. Joanny Karteczki, w której odmawia ona wszczęcia postępowania w sprawie nękania Jurowiczów. Argumentowała że Stanisław B., jak każdy obywatel, miał obowiązek zawiadamiać policję o zauważonych przez niego przestępstwach...Decyzję prokurator krytykuje prof. Andrzej Zoll, karnista. - Jest oportunistyczna, po linii najmniejszego oporu. Ta sprawa to nękanie - ocenia. Podobnego zdania jest Janina Tomasik, prokurator rejonowy w Limanowej, która podkreśla, że jeśli tylko Jurowicz zażali się na decyzję jej podwładnej, ona to uwzględni i nakaże wszcząć śledztwo. - Jako przełożona mam prawo wydać takie polecenie - podkreśla prok. Tomasik. Dodaje, że wszczęcie śledztwa i podejrzenie, że doszło do przestępstwa, nie jest jednoznaczne z postawieniem zarzutów Stanisławowi B. Niemniej jednak, sprawa zostanie gruntownie przebadana. - Przesłuchamy świadków, zbadamy dowody - podkreśla prokurator. Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytajCodziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
To właśnie Maciek nagrał swoim telefonem komórkowym przerażający film, na którym 15-latek brutalnie katuje 14-letniego chłopca. Teraz jest przez to prześladowany. Nie ma dnia, żeby "koledzy" nie znęcali się nad nim - popychają, wyzywają, grożą. Maciek skarżył się też babci, że prześladują go opiekunowie! Mają przymykać oczy na ciągłe groźby i wyzwiska, ale też wyznaczać chłopcu coraz to nowe, niesprawiedliwe kary. Ostatnio - jak wyznał babci - musiał w nocy grabić przegniłe liście. Nie ma dnia, żeby chłopak nie słyszał, że to przez niego pogotowie ma kłopoty, że pójdzie siedzieć itd. Dlaczego? Bo ujawnił bestialstwo w pogotowiu! W końcu znękany chłopak nie mógł tego dłużej znieść i uciekł do ukochanej babci. - Natychmiast zadzwoniłam na policję, żeby coś zrobili z tym gnębieniem go. Rano przyszła policja, ale zamiast pomóc, zakuli Maćka w kajdanki i zawieźli z powrotem do pogotowia. Boję się, że on zrobi sobie krzywdę - płacząc opowiada zrozpaczona kobieta. Dyrekcja placówki woli jednak udawać, że nic złego się nie dzieje. Zarówno Barbara Nalińska (41 l.), dyrektor Zespołu Placówek Wychowawczo-Opiekuńczych w Elblągu, któremu podlega Pogotowie Opiekuńcze, jak i Joanna Wasielewska (40 l.), dyrektor Pogotowia Opiekuńczego, w kółko powtarzają tylko jedno: - Nie mamy sobie nic do zarzucenia.
Mama 9-latka zamieściła w sieci wstrząsający film. Chłopczyk mówi na nim, że chciałby, żeby go ktoś zabił. Wszystko przez to, że jest wyśmiewany przez rówieśników ze względu na swój wygląd. Chłopiec cierpi na karłowatość. Zobacz film: "Największy problem wśród gimnazjalistów to przemoc słowna, nie fizyczna" 1. 9-latek nie chce żyć ze względu na swoją "inność" Yarraka Bayles mieszka razem z synem w Brisbane w Australii. 9-letni Quaden cierpi na karłowatość. Mama jest przerażona tym, że koledzy w szkole naśmiewają się z wyglądu chłopca, do tego stopnia, że jej syn wpadł w depresję, a nawet ma myśli samobójcze. Chłopiec cierpi na karłowatość (FB/Yarraka Bayles) Mama nagrała film, kiedy razem z synem jechała samochodem. Widać na nim płaczącego chłopca, który siedzi na tylnym siedzeniu. W pewnym momencie mama pyta syna: "O co chodzi?". A on odpowiada: "Nie chcę żyć, chciałbym, żeby ktoś mnie zabił". Matka zdecydowała się opublikować wstrząsający obraz na Facebooku. "Takie są skutki znęcania się nad innymi! Naprawdę nie wiem, co jeszcze zrobić!"- napisała w zamieszczonym pod wideo poście. Zobacz także: Gavin urodził się z rzadką chorobą. Jego mama chce, by miał normalne dzieciństwo 2. Chłopiec z karłowatością jest nękany przez kolegów w szkole Matka opowiada na filmie, że właśnie odebrała chłopca ze szkoły. I była świadkiem epizodu nękania jej syna przez kolegów. To wstrząsnęło ją tak bardzo, że chce powiedzieć o tym całemu światu, żeby ktoś zainterweniował. "Zadzwoniłam do dyrektora i chcę, żeby ludzie wiedzieli: rodzice, nauczyciele. Takie są skutki nękania, to ma ogromny wpływ na dziecko" – opowiada mama 9-latka. Quaden jest wyśmiewany ze względu na karłowatość (Facebook) Kiedy mama przyszła po syna do szkoły zobaczyła, jak inny uczeń bije Quadena po głowie i wyśmiewa się z jego wzrostu. "On jest zwykłym chłopcem, który chce się uczyć, chce zdobyć wykształcenie, a co chwilę spotykają go takie rzeczy. Chcę, żeby ludzie wiedzieli, jak bardzo to szkodzi nasze rodzinie" – opowiada z płaczem kobieta. "Mam syna, który ma skłonności samobójcze po tym wszystkim, co spotyka go w szkole i miejscach publicznych ze względu na jego chorobę" – dodaje z rozpaczą matka. Kobieta zdecydowała się na opublikowanie dramatycznego filmu, aby poruszyć innych rodziców. Yarraka Bayli uważa, że główną odpowiedzialność za te wydarzenia ponoszą właśnie opiekunowie. To oni powinni uczyć młodych ludzi tolerancji i szacunku dla innych. Matka 9-latka apeluje do dorosłych, alb uświadamiali swoje dzieci, jaki wpływ może mieć przemoc psychiczna i zastraszanie innych. Przeczytaj także: Szkolne terrorystki. Dziewczynki coraz bardziej agresywne. Rozmawiamy z psycholog Katarzyną Kucewicz 3. Chłopiec dostaje wyrazy wsparcia z całego świata. Brad Williams chce go zabrać do Disneylandu Film poruszył bardzo wiele osób. Swoje wsparcie wyraziła lokalna drużyna All Rugby, która zaprosiła chłopca na mecz i zaproponowała, żeby poprowadził zawodników na boisko. "Hej Quaden. Wiemy, że teraz przeżywasz ciężkie chwile, ale my jesteśmy tutaj, aby cię wspierać kolego. Chcemy, żebyś był w pobliżu, chcemy, żebyś nas wyprowadził w weekend. Będzie to dla nas znaczyło więcej niż dla ciebie" – mówił w filmie opublikowanym na Twitterze Latrell Mitchell, gwiazda australijskiego rugby. Quaden i Latrell Mitchell - gwiazda australijskiego rugby (FB/Yarraka Bayles) W sieci pojawiło się bardzo wiele komentarzy z wyrazami wsparcia dla 9-latka i jego rodziny. "Rodzice i nauczyciele muszą pokazać młodym ludziom, jak straszne są konsekwencje znęcania się nad innymi". "JESTEŚ PIĘKNY". "Bądź silny". Wyrazy wsparcia dla chłopca płyną z całego świata. Ludzie wysyłają do Quadena fimy i zdjęcia, wszystko po to, aby odzyskał wiarę w ludzi i uwierzył, że jest wspaniałym człowiekiem. Od czasu opublikowania postu wideo miało 18 milionów wyświetleń i tysiące udostępnień. Znany komik Brad Williams założył nawet stronę GoFundMe, na której prowadzi zbiórkę na wakacje dla chłopca. Aktor chce za zebrane środki zorganizować dla niego wycieczkę do Disneylandu. Brad Williams chce zabrać chłopca do Disneylandu (FB) Komik, który sam też cierpi karłowatość, poprzez swoją akcję chce pokazać, że znęcanie się nad innymi nigdy nie powinno być tolerowane. "Chciałbym zaprosić Quadena i jego matkę do Ameryki, zarezerwować dla nich ładny hotel i zabrać ich do Disneylandu. Chcę mu pokazać, że jest cudowną istotą ludzką, która zasługuje na radość. Pokażmy Quadenowi i innym, że na świecie jest dobro i każdy na nie zasługuje" - apeluje gwiazda. W ciągu kilku dni udało się zebrać prawie 200 tys. dolarów. Zobacz także: Agresywni uczniowie-terroryści. Psycholog podpowiada, jak ich rozpoznać i jak sobie z nimi radzić Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez Rekomendowane przez naszych ekspertów polecamy
Skrępowane pasami ręce i skrępowane pasami nogi! Taki widok mają przed oczami rodzice cierpiącego na autyzm Bartosza, który od czterech lat przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Bliscy usilnie walczą, by przenieść 23-latka do placówki, która będzie w stanie mu pomóc. – Mam poczucie winy, że choroba Bartka mnie przezwyciężyła. Tyle razy widzę go w unieruchomieniu. (…) Każde zwolnienie z pasów budzi u Bartka obawy, lęk – opowiada Ryszard Szuszman. Syn pana Ryszarda - Bartosz - ma 23 lata, od czterech przebywa w stołecznym szpitalu psychiatrycznym przy ulicy Nowowiejskiej. Agresja i samookaleczanie Gdy Bartosz był dzieckiem, lekarze rozpoznali u niego autyzm. Sytuacja pogarszała się z roku na rok, co przejawiało się agresją wobec bliskich. – W drugiej klasie zaczął bić uczniów, panie. Bił mamę i mnie. Bił wszystkich i rzucał to, co miał pod ręką – opowiada pan Ryszard. I dodaje: – Czasami w ciągu dnia było kilka ataków, między nimi był spokój. Myślę, że wiedział, że coś się działo nie tak. Zaczynał płakać, podchodził, przepraszał. Wiedzieliśmy, że to nie jest jego wina. Ale choroba nad nim zapanowała i zaczęła też nas coraz bardziej dotykać. Każdego dnia byliśmy coraz bardziej bezsilni. – Jak usypiał, starałem się być blisko niego, przytulić go. Gdy spał, prosiłem, by powiedział mi jak mu mogę pomóc. Najgorsza była bezsilność wobec choroby – przyznaje ojciec Bartosza. Pasy Po kolejnych atakach agresji rodzice Bartosza, zdecydowali się na najtrudniejszy dla nich krok: zaatakowani przez syna wzywali pogotowie ratunkowe. 19-letni wówczas Bartosz trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie od samego początku przywiązywano go pasami do łóżka. – Cały był plątany psami, owijano go w tak zwany kokon, ten widok to był dramat. Widziała to też żona i przestała tam jeździć. Nie mogła tego znieść – mówi pan Ryszard. Z powodu silnego załamania matka Bartosza nie była w stanie z nami rozmawiać. Od kilku miesięcy nie odwiedza go też w szpitalu. O stanie zdrowia dziecka dowiaduje się od męża. – Raz czy dwa mówił, że chce wrócić do domu. Powiedziałem, że na razie nie mogę go wziąć – przywołuje pan Ryszard. Mężczyzna zaczyna płakać. – Ciężko pogodzić się z sytuacją, kiedy wiemy, że przychodzi moment, że nie jest się w stanie zaopiekować własnym dzieckiem i trzeba prosić inne osoby, by on miał godne życie. Wkrótce po tym, jak Bartosz trafił do szpitala, lekarze uznali, że nie będą w stanie pomóc mu w autyzmie. W porozumieniu z rodziną złożyli wniosek do sądu o umieszczenie go w domu pomocy społecznej. Sąd zgodził się na to już trzy lata temu. – Są próby załatwienia Bartkowi DPS-u. Ale wszystkie ośrodki na terenie kraju odmówiły przyjęcia syna – ubolewa pan Ryszard. Trudną sytuację rodzin autystyków dobrze zna Maria Wroniszewska z fundacji Synapsis. – Dostajemy dramatyczne apele ze strony rodziców: "Pomóżcie, nasz syn jest od dawna w szpitalu i jest skrępowany". Jeżeli ktoś ma szczęście trafić do placówki, w której są fachowcy i cały czas prowadzą tę osobę terapeutycznie, to daje się ileś czasu unikać takich sytuacji – mówi. Nadzieja Kilka lat temu, w takiej sytuacji jak państwo Szuszmanowie, znaleźli się rodzice Dominika Krynickiego. Przywiązany do szpitalnego łóżka nastolatek nie mógł wrócić do domu, bo był zbyt agresywny, nie było też dla niego miejsca w żadnym publicznym DPS-ie. Po emisji reportażu z rodzicami Dominika skontaktował się prywatny ośrodek, który przyjął ich syna. Pobyt w nim sfinansowały władze Gdyni, a praca terapeutów przyniosła pozytywne efekty. – Obejrzałem wasz reportaż, wielokrotnie. To jest dla nas światełko w tunelu. To jest nadzieja, że mój syn dostanie człowieczeństwo – mówi pan Ryszard. I dodaje: – Informowałem miejski ośrodek pomocy, że jest taka placówka już w zeszłym roku. Odpowiedzieli mi za pierwszym razem, że nie widzą możliwości skierowania syna do niej. Twierdzili, że ta placówka nie zajmuje się autystykami, że to prywatna placówka i szereg różnych, dziwnych rzeczy. Jeśli można było pomóc Dominikowi, to dlaczego nie można pomóc Bartkowi? – Prywatny DPS, który zdecydował się przyjąć pana Szuszmana, chciał chyba 16 tys. zł miesięcznie za opiekę. Uważamy, że to zdecydowanie za wysoka kwota. Podjąłem kroki, by znaleźć dom opieki, który zajmie się panem Szuszmanem w pobliżu naszego miasta – mówi Paweł Walo, wiceprezydent Otwocka. I dodaje: – W ostatnim czasie rozmawiałem z kilkoma dyrektorami zajmującymi się, bądź współpracującymi, z domami pomocy społecznej, które byłyby w stanie przyjąć pana Szuszmana i myślę, że już wkrótce rozwiążemy tę sprawę.
mój syn jest nękany przez kolegów